Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest urodzić chore, niepełnosprawne dziecko?
Będąc w ciąży kobiety bardzo często mówią: ważne, żeby było ZDROWE…

Zdrowe, zmienia cały świat, a co dopiero chore.
Zastanawialiście się, co byście zrobili?

To jest nie do wyobrażenia, to jest nie do odczucia, póki się nie wydarzy.
Ale wiersze Dominiki z najnowszego tomiku „M + M” dają możliwość tego wyobrażenia.
Dają posmakować, spróbować.

Gorzki to smak. Cierpki. Nie ma słodyczy. Ale są zaskakujące, powodujące oszołomienie i zadziwienie puenty. I puenty kocham w tym tomiku najbardziej. Może dlatego, że najbardziej „walą mnie w łeb”.

Żywię też ciepłe uczucia do Mariolki – głównej bohaterki książki. Marianek schodzi gdzieś na dalszy plan. Mariolka powoduje, że wszystko we mnie drży. Jest taka prawdziwa, niedoskonała a jednak prawdziwie kochająca to swoje kalekie dziecię. Bez lukru, bez zębów, bez mydła…

Mariolka + Marianek para idealna, w nieidealnym świecie.

Pozmieniałabym nieco kolejność tekstów. Poukładała inaczej, ale to i tak nie ma wpływu na historię tych dwojga. A koniec przychodzi nagle, ucięty jakby skalpelem, amputowany. Bo chciałabym czytać jeszcze i jeszcze a  przecież wiem, że na końcu i tak nie będzie: żyli długo i szczęśliwie, bo Mariolka jak większość rodziców dzieci niepełnosprawnych modli się, żeby umarło przed nią…

Wybacz Domi, ale nie mogłam się powstrzymać i z Twoich puent poukładałam nową historię:

A na wsi kilka miesięcy patrzono tylko na brzuch.
Przestali patrzeć przy przekażcie sobie znak pokoju.
Po czym z czystym sumieniem przyjęli inne ciało.
Nikt nigdy nie pytał o ojca,
ale to dobrze – nie trzeba było się niczym dzielić.
Ale we wsi mówili, że to dobry interes.
Wczasy z dzieckiem w promocji.
Mariolka słuchała tego wszystkiego bez wyrzutów sumienia.
Nie licząc braku tych czterech zębów,
była całkiem zgrabną dziewczyną.
Pomimo tego
że jeszcze nigdy tak dobrze nie jadła, nie spała w ciepłym pokoju
i nie miała łazienki z bieżącą wodą tylko dla siebie.
Może, gdyby tak wyglądała, udałoby jej się zmienić ich świat.
Pomyśli też o tym jednym procencie
Nie wiedziała, dlaczego, pomimo, że stan był ciężki,

Nie pytało, nie starało się, było.
Kiedyś urodzi mu siostrę, to się sobą zaopiekują.
A Mariolce płynęły łzy. Nie dlatego, że zobaczyła, jak syn stawia
pierwsze kroki. Dalej nie rozumiała, po co to wszystko.

O tym, że znowu poszło nie tak,
świadczy ilość nowych kartek w grubych segregatorach.

rozbawione towarzystwo coraz głośniej mówiło o selekcji naturalnej i odpowiedzialności.
O kosztach, jakie ponoszą podatnicy i ciężkiej pracy lekarzy.
Wszystko dla dobra dziecka.

Do wypisu dołączono rachunek za pobyt rodzica w szpitalu z dzieckiem…

Wezwanie do urzędu w sprawie zaniedbań w opiece

Przecież nauczyła się numer PESEL Marianka na pamięć.
Rodzice chorych dzieci modlą się,
by umarły one wcześniej.
Mieli swoje zmartwychwstania.
Bez wesołego.
A to by było dopiero prawdziwe życie.

A pani mnie prosi o rabat na pieluchy?

Dominiko Dziękuję Ci bardzo za „M + M”.
Tylko i aż tyle…

 

 

 

Agnieszka Lewandowska – Głogów